Śpiew sanserifa

Na chwilę zmieniamy temat. Ten szkic, opublikowany niedawno na stronie internetowej „Glissanda”, dostępny też w wersji papierowej, w numerze 26, poświęconym zagadnieniom pejzażu dźwiękowego, dotyczy właściwie typografii. Sztuki – podkreślam – użytkowej, która ostatnio coraz częściej próbuje się wybić na niepodległość, często z opłakanym skutkiem dla tekstu. Chciałam tylko przypomnieć, że litery też potrafią śpiewać, krzyczeć i mówić szeptem: żeby dopuścić je do głosu, trzeba prawdziwych mistrzów od układania szaty graficznej, których robota przypomina czasem najdoskonalsze rzemiosło kompozytorskie.

Śpiew sanserifa

2 komentarze

    • No proszę, a ja znów przegapiłam. Coś się ostatnio mijam z Ojcem w zaświatach. Bardzo fajne zdjęcie, nie znałam – to w pracowni w mieszkaniu na Sielcach. W tle półeczka z ulubionymi książkami: dzieła wszystkie Gałczyńskiego, Rękopis znaleziony w Saragossie i kilka Balzaków. Dziękuję, Ewo, jesteś nieoceniona!

Skomentuj Dorota Kozińska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *