Nessie, wróć!

Uświadomiłam sobie, że we współczesnym świecie operowym nie ma czegoś takiego, jak koniec sezonu. Dzięki letnim festiwalom i zwariowanym inicjatywom rozmaitych zapaleńców jeden sezon przechodzi niepostrzeżenie w drugi. W Polsce można od pewnego czasu zaobserwować tendencję odwrotną – sądząc z zapowiedzi na najbliższy rok, duże sceny operowe planują coś w rodzaju niekończącego się sezonu ogórkowego. Ale nie traćmy ducha: na szczęście i u nas znajdą się wariaci, którzy głód oper próbują wypełnić wykonaniami koncertowymi i spektaklami w miejscach nieoczywistych, o czym będziemy donosić na bieżąco. Tymczasem garść fotograficznych impresji z niedawnej podróży na północ Szkocji, gdzie dopadliśmy zespół Mahler Players w trasie z Verklärte Nacht i I aktem Walkirii w wersji kameralnej. Krótki pobyt w Inverness uzupełniliśmy wycieczką nad jezioro Loch Ness, gdzie wprawdzie nie wypatrzyliśmy potwora, ale i tak najdłuższy dzień w roku uznaliśmy za całkiem udany.

Malownicze ruiny średniowiecznego zamku Urquhart, który w XIV wieku odegrał istotną rolę w walkach o niepodległość Szkocji i przeszedł pod panowanie Roberta I Bruce’a. To on właśnie, a nie William Wallace, zyskał przydomek „Waleczne Serce”, choć trzeba przyznać, że historia przywódcy szkockiego powstania przeciwko Anglikom znacznie lepiej nadawała się na film z Melem Gibsonem.

Tak wygląda Loch Ness z kamienistej plaży u stóp fortecy…

…a tak ze szczytu wzgórza zamkowego. Na powiększonym zdjęciu widać charakterystyczne białawe linie wzdłuż jeziora: to tak zwane sejsze, czyli fale stojące, które powstają wskutek zaburzenia równowagi wody w zbiorniku. Czasem potrafią się nieźle wypiętrzyć – zdaniem niektórych badaczy stąd właśnie się wzięła legenda o potworze z Loch Ness.

Dzika róża, po łacinie i angielsku „psia róża” albo „wiedźmi krzak” (witches’ briar), bo wyciągiem z korzenia tej rośliny próbowano kiedyś leczyć wściekliznę.

Tak wyglądało Inverness tuż po koncercie, w noc świętojańską. O tej porze roku na północy Szkocji słońce zachodzi grubo po dziesiątej, a widmowa poświata przy dobrej pogodzie utrzymuje się aż do brzasku.

Wszystkie zdjęcia: Dorota Kozińska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *