Lato w pełni, a wraz z nim sezon na wakacyjne festiwale. Coraz ciekawsze, bogatsze programowo, często w międzynarodowej obsadzie uznanych wykonawców. W 2012 roku do grona imprez poświęconych muzyce dawnej dołączył Barok na Spiszu, festiwal organizowany przez Katarzynę Wiwer i Rafała Monitę z Fundacji Kulturalny Szlak. Jego twórcy i promotorzy postawili sobie za cel prezentowanie twórczości barokowej we wnętrzach spiskich kościołów z epoki. Tegoroczny przegląd rozpoczął się 12 sierpnia i potrwa jeszcze ponad tydzień. W najbliższą niedzielę, w kościele św. Sebastiana w Jurgowie, zabrzmi muzyka panien benedyktynek, w wykonaniu Flores Rosarum, sześcioosobowego zespołu wokalnego pod kierunkiem siostry Susi Ferfoglii, organistki i znawczyni praktyki chorału. O śpiewach i graniu w polskich klasztorach żeńskich – w dodatku do najnowszego numeru „Tygodnika Powszechnego”.
Trazom
Dzień dobry! Wobec powyższego tekstu czuję się w obowiązku dorzucić swoje trzy grosze – festiwalomania bowiem ogarnęła także południową Wielkopolskę, ściślej rzecz biorąc – Leszno, które postanowiło lansować się jako ośrodek królewski będący niegdyś siedzibą rodu Leszczyńskich. A że ma kilka całkiem ładnych, barokowych wnętrz – z bazyliką i dawną synagogą na czele – obecni zarządy miasta wymyślili barokowy festiwal, z roku na rok obsadowo ciekawszy, choć w swej nazwie troszkę nieszczęśliwie brzmiący – Leszno Barok Plus. „Plus”, jak można się domyślać, sugeruje otwartość na inne muzyczne epoki. Od obecnej edycji wydarzeniom patronuje Dwójka, reprezentowana na miejscu przed red. Matwiejczuka.
Póki co nie jest źle – w niedzielę na szczęście nie zaskoczyła Olga Pasiecznik, potwierdzając swój wokalno-dramaturgiczny kunszt w repertuarze haendlowskim; Marco Beasley, znany m.in. z występów z L’Arpeggiata, zahipnotyzował i poderwał publiczność, choć to nie moja bajka. Wczoraj natomiast troszkę zawiedli nasi (czołowi?) falseciści, nazywani przez wszystkich wokół kontratenorami: dysponujący acharyzmatycznym, choć wyrównany głosem Piotr Olech i Michał Sławecki, który niegdyś chyba i u Pani Redaktor wywoływał wrażenia pozytywne (zresztą, ja również odnotowałem jego ubiegłoroczny leszczyński koncert in plus). Niestety, górne rejestry brzmiały dość przykro, choć nie można jego głosowi odmówić charme i brzmieniowej urody, zwłaszcza gdzieś w środkowej oktawie. Czekamy na więcej!
Dorota Kozińska
Dobry wieczór! Festiwalomania nie jest taka zła – właśnie obserwujemy powolną przemianę „Chopiejów” w całkiem porządny festiwal muzyki dawnej ;) Dziękuję za solidny raport z Leszna, mam szczerą nadzieję nadrobić wszelkie polskie zaległości w przyszłym sezonie. Moc serdeczności!
Trazom
„Chopieje” jako festiwal muzyki dawnej – zgoda, choć z co najmniej paroma mostami w czasie, raz do Racha (recital Pletniewa), innym razem nawet do Berga i Schoenberga (co ciekawe, dzieła tych ostatnich wykonano bodaj na erardzie). Z drugiej jednak strony, czy grzechem byłoby nazwanie sztuki powstałej przed, dajmy na to, stuleciem i więcej – muzyką dawną właśnie? Wszak od premiery 4 Stücke op. 5 minął już dość spory szmat czasu. Protestować zatem nie będę!
Do Wielkopolski zapraszamy, zarówno w tym, jak i przyszłym sezonie :) Ukłony!