Bardzo długie urodziny

Lada chwila recenzja z londyńskiego Mesjasza w wersji angielskiej, wciąż czekamy na styczniowy numer „Teatru”, a tymczasem wróćmy do bardzo sympatycznego podsumowania jubileuszu Pawła Szymańskiego. W ostatnim dniu festiwalu Actus Humanus Nativitas, 8 grudnia, zorganizowano koncert nadzwyczajny z utworami kompozytora na klawesyn i wiolonczelę – we Dworze Uphagena, z udziałem Natalii Olczak i Moniki Hartmann. Na tę nadzwyczajną okazję przygotowałam krótki esej do książki programowej, mam nadzieję, że równie sympatyczny, jak samo wydarzenie.

***

Paweł Szymański obchodzi siedemdziesiąte urodziny. A ja pamiętam, jak obchodził trzydzieste i przy tej okazji Dorota Szwarcman napisała do „Ruchu Muzycznego” tekst pod znamiennym tytułem Nie znacie? A szkoda. Też obchodziłam wówczas okrągłe urodziny, tylko z odrobinę mniejszą cyfrą z przodu – i pamiętam, z jaką radością wykrzyknęłam: „Znamy! A jakże!”. Poznaliśmy Szymańskiego w roku 1977, kiedy wciąż był studentem Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Warszawie – w trakcie przygotowań do prawykonania jego Kyrie na chór chłopięcy i orkiestrę. Z braku chóru chłopięcego młody kompozytor musiał się zadowolić chórem dziecięcym. A nastoletni chórzyści (w tym niżej podpisana), wychowani na sonoryzmie i nieprecyzyjnym zapisie współbrzmień we wczesnych partyturach Pendereckiego, z zaciekawieniem śledzili linie melodyczne, przerywane licznymi pauzami, które zamiast przynosić ulgę, tylko wzmagały napięcie. Obserwowali też samego kompozytora – szczupłego, brodatego i długowłosego – który zamiast się do nas uśmiechać, głaskać po głowach i rozdawać autografy, przemykał się chyłkiem w kuluarach Filharmonii Narodowej i rozmawiał tylko z dyrygentem.

Fot. Andrzej Świetlik

Po raz kolejny spotkałam się z Szymańskim na początku lat 90., w studiu radiowej Dwójki, podczas debaty o związkach muzyki współczesnej z muzyką dawnych epok. I dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że kształtowane przez Szymańskiego narracje muzyczne składają się ze swoistych odprysków, a może raczej refleksów dawno przebrzmiałych konwencji: w Partitach były to fugi i kanony barokowe, w Lux aeterna – techniki polifonii renesansowej, w Pięciu utworach na kwartet smyczkowy – ułuda jakiegoś systemu tonalnego, którego tak naprawdę nigdy nie było. Szymański odwoływał się w swoich utworach nie tyle do przeszłości, ile do naszego wyobrażenia o spuściźnie minionych epok. Jego muzyka okazała się wybitnie intelektualna – zmuszając słuchacza do rewizji obiegowych zapatrywań na dawną twórczość, nie tyle wznosząc się „ponad” konwencję, ile skłaniając do wniknięcia w jej istotę. Zrywała z linearnym myśleniem o postępie w sztuce, zastępując je całościową oceną kontekstu, z którego wyrosła twórczość najnowsza.

Kiedy Szymański zaczął pisać na klawesyn – a zaczął jeszcze na studiach, pod wpływem długich rozmów ze swym przyjacielem Władysławem Kłosiewiczem – krytycy i muzykolodzy upchnęli jego pierwsze próby twórczości na ten instrument w pojemną szufladę z napisem „utwory awangardowe i surkonwencjonalne” (drugi przymiotnik podrzucił im sam twórca, wymyśliwszy ten termin pospołu ze Stanisławem Krupowiczem). Kiedy skomponował Une suite de pièces de clavecin par Mr. Szymański, wykonaną po raz pierwszy na fortepianie przez Macieja Grzybowskiego, w roku 2001, i dopiero pięć lat później ubraną we właściwą szatę dźwiękową przez klawesynistę Marka Toporowskiego, najbliżej sedna trafił inny jego przyjaciel, nieodżałowany Andrzej Chłopecki, którego wypowiedź przytoczył w „Ruchu Muzycznym” nieodżałowany redaktor naczelny Ludwik Erhardt: „do Bachowskiej kolekcji suit i partit Mr. Szymański dopisał jeszcze jedną”. Później Chłopecki doprecyzował, że Szymański dowiódł tym utworze, że „na początku XXI wieku jest możliwe wzbogacanie historii muzyki XVIII niejako ex post w jej materii i esencji, a nie jedynie poprzez persyflaże i wariacje charakterystyczne dla stylistyki neoklasycyzmu”.

Fot. Marek Suchecki

W roku 2010, w cyklu koncertów „Pozycje Klasyczne” w warszawskim centrum kultury „Nowy Wspaniały Świat”, Małgorzata Sarbak dała pierwsze publiczne wykonanie Les Poiriers en Pologne ou une Suite de Pièces Sentimentales de Clavecin fait par Mr. Szymański, klawesynowej dedykacji dla rodziny pana Poirier, reprezentującego w Polsce firmę Peugeot melomana i muzyka-amatora, któremu zdarzało się sponsorować przedsięwzięcia Warszawskiej Opery Kameralnej za czasów dyrekcji Stefana Sutkowskiego i użyczać swój klawesyn polskim muzykom, wśród nich wspomnianemu już Kłosiewiczowi. Tym razem Szymański – na pożegnanie z państwem Poirier przed ich powrotem do ojczyzny – postanowił dopisać jeszcze jeden drobiazg do kolekcji suit pana Couperina: z poszczególnymi częściami poświęconymi adresatowi dedykacji, jego żonie i dzieciom, jego ulubionym winom oraz chmielowej ambrozji z browaru Zwierzyniec (w Menuet polonais). Spytany o dokładną datę powstania suity, Szymański odparł, że napisał ją bardzo dawno, „chyba w pierwszej połowie XVIII wieku”. Doprecyzujmy: zaczął ją pisać istotnie za Couperina, następnie wybiegł odrobinę w przyszłość, wychylając kielicha a to z Rameau, to znów z Bachem, później troszkę się zdrzemnął, żeby ocknąć się u boku Beethovena, i wreszcie podsumował całość (odwołam się do słów samego kompozytora, aczkolwiek wypowiedzianych jako komentarz do innego utworu) „ambicją znalezienia jakiegoś miejsca dla własnej wypowiedzi, posługując się przy tym fundamentalnymi elementami stylistycznymi”.

Fot. http://warszawska-jesien.art.pl/pl

O muzyce Szymańskiego można pisać na wiele sposobów. Że jest metafizyczna. Że matematycznie ścisła i wyrafinowana warsztatowo. Że autoironiczna i zdystansowana wobec dominujących nurtów współczesności. Można też w ogóle o niej nie pisać i poprzestać na uważnym słuchaniu. Co wszystkim doradzam w kontekście nieznanego jeszcze utworu Lamento d’Orfeo per violoncello senza basso del Sig’ Szymański. Jeśli bowiem nie zmieści się w żadną szufladkę, lepiej powstrzymać się z jego pochopną oceną – do czasu kolejnego śmiertelnie poważnego żartu kompozytora.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *