Wydarzyło się to w 1673 roku, na czwartym przedstawieniu po premierze. Chwilę po żywiołowym interludium Marc-Antoine’a Charpentiera odtwórca głównej roli padł na kolana, wstrząsany gwałtownym atakiem kaszlu. Z ust puściła mu się krew. Namawiano go, żeby zszedł ze sceny, ale uparł się dotrwać do końca. Wkrótce dostał kolejnego krwotoku. Zmarł kilka godzin później, nie otrzymawszy ostatniego namaszczenia. Nazywał się Jean-Baptiste Poquelin, występował pod pseudonimem Molier, tuż przed śmiercią wcielił się w Argana, protagonistę swojej ostatniej sztuki Chory z urojenia, zainscenizowanej w paryskim Théâtre du Palais-Royal. Przesądni aktorzy od tamtej pory wzdragali się występować w zielonych kostiumach.
Nagłe zgony na scenach operowych przytrafiały się później w równie dramatycznych okolicznościach. Amerykański baryton Leonard Warren wyzionął ducha 4 marca 1960 roku w Metropolitan Opera, tuż po arii „Morir! Tremenda cosa!” z III aktu Mocy przeznaczenia. W 1996 tenor Richard Versalle, wykonawca partii Vitka w nowojorskim przedstawieniu Sprawy Makropulos Janaczka, runął z drabiny na słowach „ Škoda, že můžete žít jen tak dlouho”. Spektakl przerwano i ostatecznie odwołano, kiedy personel St. Luke’s-Roosevelt Hospital przekazał informację, że śpiewak zmarł w drodze na ostry dyżur.
Zanim znów opowiemy o śmierci, porozmawiajmy o narodzinach. Hermann Uhde przyszedł na świat w Bremie, 20 lipca 1914 roku, osiem dni przed wybuchem Wielkiej Wojny. Jego matka była Amerykanką i uczennicą Karla Scheidermantla, jednego z najwybitniejszych barytonów wagnerowskich swojej epoki. W 1884 roku 25-letni Schneidermantel został mianowany Kammersängerem drezdeńskiej Hofoper, dwa lata później wystąpił po raz pierwszy w Bayreuth, gdzie w następnej dekadzie święcił triumfy jako Wolfram w Tannhäuserze i Hans Sachs w Śpiewakach norymberskich. W 1911 wystąpił w Bayreuth po raz ostatni: pół roku wcześniej wykreował rolę Faninala na prapremierze Rosenkavaliera w Semperoper w Dreźnie.
Hermann Uhde jako Escamillo w Carmen
Hermann rozpoczął studia wokalne pod kierunkiem bas-barytona Philippa Krausa. Zadebiutował w 1936 roku jako Titurel w bremeńskim Staatstheater. W latach 1938-1940 śpiewał partie basowe w Stadttheater Freiburg im Breisgau, w dwóch następnych sezonach był solistą Bayerische Staatsoper w Monachium. W 1942 przyjął pierwsze role barytonowe w Deutsches Theater w Hadze. Wcielony do Wehrmachtu pod koniec wojny, w 1945 dostał się do niewoli amerykańskiej we Francji. Wrócił na scenę dopiero w 1947 roku. Powojenną karierę rozpoczął w Staatstheater Hannover, w latach 1948-50 śpiewał w Hamburgu, 9 sierpnia 1949 wystąpił jako Kreon w prapremierze Antigonae Orffa na Salzburger Festspiele, pod batutą Ferenca Fricsaya. Dwa lata później został solistą wiedeńskiej Staatsoper: zaczął od partii Hrabiego w Cappriciu Straussa, ostatecznie pożegnał się z najsłynniejszą sceną w Austrii w 1963 roku, partią Mefistofelesa w Fauście Gounoda pod dyrekcją Georges’a Prêtre’a. W 1951 został jednym z filarów „wskrzeszonego” przez Wielanda Wagnera festiwalu w Bayreuth – święcił triumfy jako Holender i Klingsor pod batutą Hansa Knappertsbuscha, Gunther w Zmierzchu bogów pod dyrekcją Clemensa Kraussa, Wotan w Złocie Renu pod Keilberthem oraz fenomenalny Telramund w Lohengrinie Keilbertha i Jochuma.
Za Oceanem debiutował w 1955 roku w Met, w partii Telramunda, z Fritzem Stiedry za pulpitem dyrygenckim i Margaret Harshaw jako Ortrudą. Jay S. Harrison, recenzent „Herald Tribune”, pisał wówczas, że słuchacze mieli do czynienia z głosem „prawdziwie bohaterskim, nieskazitelnym intonacyjnie, dźwięcznym i ciepłym w brzmieniu”. Harrison zwrócił też uwagę na „zaskakującą” zbieżność interpretacji Uhdego z intencjami kompozytora. Jego Telramund miał w sobie tyleż jadu i nienawiści, ile wyrzutów sumienia – niemieckiemu śpiewakowi po raz pierwszy od dekad udało się stworzyć postać wielowymiarową, pękniętą wewnętrznie, wzbudzającą nie tylko odrazę, ale i współczucie dla przegranego obrońcy pogańskich wartości. Uhde wystąpił na scenie Metropolitan w sumie sześćdziesiąt razy – w ramach sześciu sezonów, w dwunastu partiach, począwszy od Wielkiego Inkwizytora w Don Carlosie Verdiego, aż po Klingsora i Amfortasa w Wagnerowskim Parsifalu. Przełomem w jego amerykańskiej karierze okazał się Wozzeck pod batutą Karla Böhma, zaśpiewany brawurowo po angielsku, z fenomenalną Eleanor Steber w partii Marii.
Jako Wotan w Złocie Renu w 1952 roku w Bayreuth
Hermann Uhde był pięknym mężczyzną i świetnym aktorem. Dysponował głosem o nieprawdopodobnie rozwiniętej skali, dźwięcznym w dolnym, basowym rejestrze, pięknie otwartym i żarliwym w górze – bas-barytonem idealnym do kreowania postaci niejednoznacznych: Wagnerowskiego Wotana i Gunthera, Straussowskiego Mandryki, zawistnego Melota w Tristanie i Izoldzie. Stworzył być może najbardziej wstrząsającego Telramunda w historii fonografii: bohatera na miarę wcześniejszych o niemal pokolenie interpretacji Herberta Janssena, który potrafił zmrozić krew w żyłach także jako Hrabia Luna w Trubadurze i Don Pizarro w Beethovenowskim Fideliu.
W 1965 roku Uhde stanął na deskach opery w Kopenhadze, w przedstawieniu opery Faust III duńskiego kompozytora Nielsa Viggo Bentzona, w której rok wcześniej wykreował tytułowego bohatera na prapremierze w Theater Kiel. Prawie sześćdziesiąt lat temu, 10 października 1965, zasłabł na scenie i zmarł w drodze do szpitala. Jako oficjalną przyczynę śmierci podano rozległy zawał serca.
Zmarł najpiękniejszą śmiercią aktora. Szkoda, że tak wcześnie. Żal nieporównany i łzy nieutulone, że jako Wotan nie zdołał zapisać się w pamięci melomanów równie głęboko, jak choćby Hans Hotter. Smutek niezmierny, że w partii Telramunda musiał ustąpić miejsca śpiewakom znacznie mniej wrażliwym, którzy dziś podbijają serca słuchaczy jednowymiarową wizją łotra spod ciemnej gwiazdy.
(Duet z II aktu Lohengrina: Hermann Uhde jako Telramund, Astrid Varnay w partii Ortrudy. Nagranie z Bayreuth z 1953 roku, pod batutą Josepha Keilbertha)