Tym razem będzie o książce, której perypetie wydawnicze można by opisać w oddzielnym, obszernym eseju. Między innymi dlatego dotarła do polskich czytelników z tak dużym opóźnieniem. Dobrze jednak, że w ogóle dotarła, traktuje bowiem o człowieku, który zmienił nie tylko oblicze baletu, ale i sposób myślenia o teatrze, także operowym. A przetłumaczył ją – we współpracy z Elżbietą Jasińską-Liberą – Redaktor Wielki, czyli Ludwik Erhardt. Człowiek, który ukształtował Upiora i zmienił jego sposób myślenia o muzyce. Także operowej. Tekst ukazał się w czerwcowym numerze „Teatru”.
Kan
Tak, to była wieka postać i chyba nikomu muzyka rosyjska nie zawdzięcza więcej, a raczej nie ma tam pomników. Szkoda, że Szymanowskiemu nie udało się przebić do antrepryzy Diagilewa, może by świat teraz słuchał „Harnasi” i może nie trzeba by było czekać na Rattla? Wszystko przez tego miłego chłopca Borysa Kochno.
A swoją drogą, to warto przypomnieć, że Strawiński starał się swego czasu o obywatelstwo polskie, lecz ówczesne władze nie kwapiły się do tego. Nieźle by było mieć „Święto wiosny” w polskiej literaturze muzycznej. Habent sua fata nie tylko libelli.
Dorota Kozińska
Owszem, habent, i dlatego trzeba dokładać wszelkich starań, żeby te fata śledzić i objaśniać. A „Diagilewa” polecamy bardzo: na początek. Potem warto się rozejrzeć za nowszymi opracowaniami.