Zapowiedzi Actus Humanus ciąg dalszy. Jeszcze raz przypominam o dzisiejszej inauguracji (szczegóły w poprzednim wpisie). Jutro po południu, w Ratuszu Głównego Miasta, wirginalista Maciej Skrzeczkowski przedstawi utwory klawiszowe Johna Bulla (retransmisja w Dwójce w Poniedziałek Wielkanocny o godzinie 15.00). Wieczorem o 20.00, we Dworze Artusa, zespół The Tallis Scholars pod dyrekcją Petera Phillipsa wystąpi z Lamentacjami Jeremiasza swojego patrona (komentarz poniżej) – ten koncert będzie transmitowany w Dwójce. Pojutrze dwa wydarzenia festiwalowe: Ewa Mrowca kontynuuje prezentację utworów klawesynowych D’Angleberta w Ratuszu Staromiejskim, Les Arts Florissants pod kierunkiem Williama Christiego i z udziałem Ilji Aksionova (haute-contre) oraz Padraica Rowana (bas) przedstawią dalszy ciąg Leçons de Ténèbres Charpentiera (ten koncert będzie retransmitowany w Wielką Sobotę o godzinie 10.00). Omówienia programów obu piątkowych występów znajdą Państwo w archiwum strony. Przybywajcie tłumnie!
***
Nie ma smutniejszego dnia w całym żydowskim kalendarzu. Tisza be-Aw, czyli dziewiąty dzień miesiąca aw, przypadającego na przełomie obecnego lipca i sierpnia, jest świętem obchodzonym w rocznicę zburzenia obu Świątyń Jerozolimskich. Poprzedzają je pokutne Trzy Tygodnie, zwane też Bejn ha-Mecarim, czyli żałobą „między nieszczęściami”. Przez cały ten czas nie wolno urządzać wesel, strzyc włosów i bród, kupować nowej odzieży ani uprawiać muzyki. Lepiej nie wdawać się w żadne spory i kłótnie, bo to zły okres dla wszystkich Żydów. W ostatnich dziewięciu dniach żałoba staje się jeszcze bardziej dotkliwa: wierni powstrzymują się od spożywania mięsa i picia wina, zwoje Tory pozbawia się wszelkich dekoracji, znad aron ha-kodesz, szafy ołtarzowej w synagodze, zdejmuje się zdobny parochet, w dniu święta zastępując go czarną żałobną kotarą.
Na koniec dnia poprzedzającego Tisza be-Aw można się jeszcze posilić – w tradycji aszkenazyjskiej zwykle jajkiem na twardo posypanym popiołem. Potem obowiązuje już całkowita wstrzemięźliwość od przyjmowania płynów i pokarmów, zakaz zbliżeń seksualnych, mycia i pielęgnowania ciała oraz noszenia skórzanych butów. Podczas świątecznego nabożeństwa synagoga tonie w mroku. Zapalają się tylko świeczki umożliwiające śledzenie tekstu modlitw oraz Lamentacji Jeremiasza – księgi wchodzącej w skład Hamesz Megilot, czyli pięciu zwojów, z których każdy odczytuje się w dzień innego spośród pięciu najważniejszych świąt żydowskich.
Rembrandt, Jeremiasz opłakujący zburzenie Jerozolimy, 1630. Ze zbiorów Rijksmuseum w Amsterdamie
Zarówno autorstwo, jak i czas powstania Lamentacji do dziś są przedmiotem sporu historyków i teologów. Zdaniem jednych są dziełem samego proroka Jeremiasza i zostały spisane wkrótce po zniszczeniu Pierwszej Świątyni w 586 roku p.n.e. Inni datują je nawet na okres panowania dynastii Machabeuszy, rządzących w Judei aż do 37 r. p.n.e., kiedy władzę odebrał im Herod Wielki. Pięć zawartych w księdze poematów, wyrażających bezbrzeżny smutek po zdobyciu Jerozolimy przez wojska pod wodzą Nabuchodonozora II, króla Babilonii z dynastii chaldejskiej, charakteryzuje się zarówno kunsztownym stylem, jak i niezwykle wyrafinowaną formą, w pierwszych czterech wierszowanych rozdziałach podporządkowaną wymogom akrostychu alfabetycznego. Każdy z rozdziałów – z wyjątkiem trzeciego – liczy dwadzieścia dwa wiersze. W rozdziałach pierwszym, drugim i czwartym początkowe litery wersów odpowiadają 22 kolejnym znakom pisma hebrajskiego. Rozdział trzeci ma sześćdziesiąt sześć wersów, wciąż jednak jest akrostychem: wiersze rozpoczynające się od tej samej litery są zebrane w grupach po trzy. Rozdział piąty nie jest poematem akrostychowym, ma jednak 22 wersety, podobnie jak większość pozostałych rozdziałów. Znaczenie użytej w Lamentacjach konstrukcji akrostychowej nie jest do końca jasne. Być może chodziło wyłącznie o względy mnemotechniczne: następujące po sobie litery alfabetu mogły ułatwiać proces zapamiętywania modlitwy. Całkiem prawdopodobne, że formuła akrostychu – nakładająca na twórcę pewne ograniczenia – została wybrana świadomie, by tym dobitniej podkreślić jego kunszt poetycki. Przeważa jednak opinia o symbolicznym znaczeniu tego zabiegu, uwypuklającym kompletność modlitwy, a zarazem potrzebę jej powtarzania „od A do Z”, czyli w tym przypadku – od alef do taw.
Chrześcijanie przejęli tradycję intonowania i czytania Lamentacji w kontekście Wielkiego Tygodnia, uznawszy je za idealny środek wyrazu Męki Pańskiej. W Kościele koptyjskim wersety rozdziału trzeciego śpiewa się w Wielki Piątek na pamiątkę pogrzebu Jezusa. W chrześcijaństwie zachodnim Treny Jeremiaszowe weszły w skład obrzędów tak zwanych ciemnych jutrzni – najpierw w postaci chorałowej, potem zaś, w dobie wczesnego renesansu, także w opracowaniach wielogłosowych, począwszy od przełomowych utworów Johannesa de Quadrisa i Guillaume’a Dufaya. W Kościele anglikańskim Lamentacje do dziś są elementem modlitw porannych i wieczornych w poniedziałek i wtorek Wielkiego Tygodnia oraz wieczornej modlitwy wielkopiątkowej.
Rękopis Lamentationes
Lamentationes Jeremiae Thomasa Tallisa, powstałe w latach sześćdziesiątych XVI wieku, pochodzą z późnego okresu twórczości kompozytora, który na zawsze pozostał niezreformowanym katolikiem i zwłaszcza pod koniec życia traktował swoje dzieło jako osobisty wkład w muzyczną debatę na temat wiary chrześcijańskiej oraz istoty wyspiarskiej reformacji. Podobnie jak inni angielscy twórcy epoki, Tallis świadomie nawiązał w opracowaniu Lamentacji do spuścizny szkoły flamandzkiej. W utworze zwracają jednak uwagę cechy specyficzne dla jego warsztatu kompozytorskiego: dalekie od ówczesnych wzorców wyczucie tonalności, pojawiające się w kluczowych momentach, uwarunkowane retoryką tekstu dysonanse harmoniczne, zaskakujące zmiany chromatyczne między poszczególnymi głosami.
W swoich polifonicznych „czytaniach” Tallis wykorzystał fragmenty rozdziału pierwszego Trenów Jeremiaszowych – w niezwykle ekspresyjnym opracowaniu na głos altowy, dwa tenory i dwa basy. Zapowiedzi wersetów (Incipit Lamentatio Ieremiae Prophetae oraz De Lamentatione Ieremiae Prophetae) nie odbiegają od ówczesnej praktyki kompozytorskiej, podobnie jak poprzedzające je litery alfabetu hebrajskiego i kończący je refren Ierusalem, Ierusalem, convertere ad Dominum Deum tuum. Trzeba jednak podkreślić, że Lamentationes najprawdopodobniej nie były przeznaczone do wykonania liturgicznego – jeśli już, Tallis skomponował je jako niezależne motety na Wielki Tydzień. Zdaniem niektórych badaczy utwory w ogóle nie miały charakteru kościelnego i powstały z myślą o „prywatnym” muzykowaniu wiernych swojej religii katolików. Na korzyść tej hipotezy przemawia między innymi niespójność samych tekstów, rozbieżnych z ówczesną praktyką liturgiczną, na tyle odległych od oryginału, że bez specjalnej przesady można je nazwać adaptacjami wersetów z Biblii Hebrajskiej.
Peter Phillips. Fot. Nick Rutter
Być może dlatego Tallisowskie Lamentationes paradoksalnie ułatwiają dzisiejszemu odbiorcy zrozumienie wydźwięku pierwotnego święta Tisza be-Aw – którego finał niesie z sobą nadzieję. Zapalą się światła w świątyni. Następny szabat zacznie się czytaniem z Proroków o pocieszeniu ludu i zapowiedzią tyleż wielkiej, ile niespodziewanej radości. Wspomnienie cierpienia okaże się początkiem najważniejszego święta. Nadejdzie czas zmiłowania. Dla wyznawców wszelkich religii, a może i dla niewiernych.