Bildungsoper

W jednym z poprzednich felietonów dla miesięcznika „Teatr” pisałam o Kafce, który na wieść o wybuchu wojny postanowił się wybrać na basen. Wiedziona podobnym impulsem, postanowiłam wybrać się w pierwszą w tym roku operową podróż. Jeśli nie spali na panewce, doniosę. Tymczasem polecam lekturę całego styczniowego numeru „Teatru”, gdzie między innymi blok tekstów w 120. rocznicę prapremiery Dziadów, recenzja książki Magdaleny Raszewskiej o Kazimierzu Dejmku, oraz wspomnienie o niedawno zmarłym Giovannim Pampiglione, który w latach 80. i 90. ubiegłego wieku wyreżyserował kilka ważnych spektakli w WOK, Operze Wrocławskiej i Teatrze Wielkim w Poznaniu. Oraz mój nowy felieton, wprawdzie z literówką w tytule, ale poza tym chochlik nie namącił.

Bildungsoper

Wigilia na chutorze

Nie, to jeszcze nie są życzenia świąteczne. Te – wbrew wszystkiemu, co wokół – obiecuję jutro, a tymczasem zachęcam do lektury grudniowego numeru miesięcznika „Teatr”, w którym między innymi blok materiałów o świętowaniu Roku Różewiczowskiego, rozmowa Jacka Cieślaka z Michałem Walczakiem, nowym dyrektorem Teatru Rampa, oraz relacja Marcina Miętusa z festiwalu Ciało/Umysł. A także mój felieton: tym razem o Gogolu, którego twórczość inspiruje nie tylko kompozytorów i wydaje się idealną odtrutką na absurdy naszej rzeczywistości.

Wigilia na chutorze

Święty Marcin wśród Pól

Pamiętają Państwo, dlaczego należy robić swoje? Otóż po to, żeby było na co wyjść. I tego się trzymajmy, choć widoki nasze marne. Chodzi mi ostatnio po głowie cytat z książki pewnego amerykańskiego eskapisty, który nazywał się James Branch Cabell. W Polsce mało kto o nim słyszał, a szkoda. Pewnie dlatego w polskim internecie, skąd mniej więcej połowa rodaków wciąż czerpie wszechwiedzę o wszechświecie, krąży informacja, że to aforyzm Oscara Wilde’a. Cytat brzmi „Optymista twierdzi, że żyjemy w najlepszym z możliwych światów, pesymista obawia się, że to prawda”. Tekst w poniższym linku ukazał się właśnie w „Tygodniku Powszechnym”, powstał na marginesie jednodniowego wypadu do Londynu i w założeniu miał być optymistyczny. Dziś już nie tylko się obawiam, że ten świat jest najlepszy z możliwych. Dziś sobie myślę, że ten świat jest gdzie indziej i coraz dalej od nas.

Święty Marcin wśród Pól

Diabeł, który nie powróci

Obiecałam i słowa dotrzymam. Będę robić swoje, choć w otaczającej nas podło-absurdalnej rzeczywistości przychodzi mi to z coraz większym trudem. Wkrótce relacje z Londynu i Bazylei, dalsze plany znów pod znakiem zapytania, więc na pociechę pozwolę sobie podzielić się z Państwem felietonem do miesięcznika „Teatr” – na marginesie ulubionej nie tylko przeze mnie opery. W listopadowym numerze także blok tekstów o przemocy w szkołach artystycznych, rozmowy z Małgorzatą Szczęśniak i Tomaszem Koniecznym, esej Piotra Dobrowolskiego o twórczości szwajcarskiego reżysera Milo Raua i wiele innych ciekawych rzeczy. Czytajmy, póki jeszcze się da.

Diabeł, który nie powróci

Ucieczka od wolności

Dziś nie będzie dla Państwa słów otuchy, bo sił mi zabrakło. Coraz mocniej się obawiam, że w kraju niepotrzebnych lutni pozostanie nam „jedno płakać smutnie”. Trzeba teraz żyć mądrze i rozważnie, nie próbując pojąć tego, co i tak niepojęte. Trochę o tym jest mój szkic o Fideliu dla „Tygodnika Powszechnego”: o operze, która przez dwieście lat z okładem diametralnie zmieniła swój pierwotny wydźwięk. Tym razem trochę więcej o historii, a trochę mniej o muzyce – ale wszystko na marginesie najnowszej premiery w TW-ON, której największym (i chyba niedocenionym) bohaterem jest dla mnie Lothar Koenigs, odpowiedzialny za stronę muzyczną spektaklu. Przypominam o możliwości bezpłatnego dostępu do artykułu w ramach miesięcznego limitu.

Ucieczka od wolności

Nowa harmonia

W natłoku otaczających nas zdarzeń niemal już zapomniałam o krótkim październikowym wypadzie na Węgry – na zaproszenie monachijskiej agencji Ophelias Culture, żywo zainteresowanej promocją nowej międzynarodowej inicjatywy, prowadzonej na razie we współpracy węgiersko-francusko-niemieckiej. Haydneum zarówno wzbudza podziw, jak rodzi pytania – jedno wszakże jest pewne: tak bogatej tradycji, na której można fundować nowe przedsięwzięcia, możemy Węgrom tylko pozazdrościć. Relacja dostępna bezpłatnie na stronie „Tygodnika Powszechnego”, wkrótce pojawi się u mnie także w wersji angielskiej.

Nowa harmonia

W szarą godzinę

Jak obiecałam wczoraj – link do mojego najnowszego felietonu w „Teatrze”. Przy okazji aktualizacja: przerzuciłam się na seriale islandzkie. A w październikowym numerze znów wiele dobra, między innymi informacja o tegorocznych laureatach nagród miesięcznika, relacje z LXXV Festiwalu w Avignonie i XXV Festiwalu Szekspirowskiego w Gdańsku oraz rozmowa Pawła Passiniego z anonimowym Tłumaczem Dziadów na język białoruski. Czytajcie.

https://teatr-pismo.pl/16791-w-szara-godzine/

Bołdinowska jesień

Mniej więcej się wyjaśniło. Najbliższy sezon operowy w Polsce – o ile nic go po drodze nie zakłóci – przebiegnie na ogół pod znakiem remanentów z sezonu poprzedniego, kiedy nie udało się zrealizować wielu przedsięwzięć zainicjowanych grubo przed pandemią; spektakularnych widowisk dla mniej wymagającej publiczności; oraz braku jakichkolwiek spójnych planów na przyszłość. No cóż, kto bogatemu zabroni. Tym goręcej zachęcam Państwa do obcowania z niechcianymi arcydziełami w zaciszu domowym – w felietonie dla miesięcznika „Teatr”. We wrześniowym numerze sporo dobra, między innymi blok materiałów na siedemdziesięciolecie Teatru Żydowskiego. rozmowa z choreografem Krystianem Łysoniem i rozważania Jacka Kopcińskiego po Conradowskiej premierze w Teatrze Powszechnym.

Bołdinowska jesień

Strategia przetrwania

Czasem w życiu pięknie się składa. Dziś przed południem w warszawskiej Akademii Teatralnej przeprowadziliśmy egzamin pani Julii Maciejewskiej – pierwszej odważnej, która zdecydowała się przygotować pracę licencjacką pod moim kierunkiem, a zarazem pierwszej wśród studentów AT, która napisała ją po angielsku. Wyszła z trzema ocenami celującymi: z egzaminu, za pracę, oraz ogólną na zakończenie studiów. Camp aesthetics in opera and its manifestation through countertenor voices – tak brzmi tytuł jej pracy. Z tym większą uciechą przyjęłam zbieg okoliczności, który zrządził, że mój esej na marginesie polskiego wydania Historii śpiewu Johna Pottera i Neila Sorrella ukazał się w dzisiejszym numerze „Tygodnika Powszechnego”. Udostępniam go w poniższym linku – z mnóstwem serdeczności dla wszystkich Czytelników, a zwłaszcza moich byłych i przyszłych studentów.

Strategia przetrwania

Na jagody!

Już jedną nogą w drodze do Bayreuth, proponuję więc Państwu felieton poniekąd podróżniczy, który ukazał się właśnie na łamach wakacyjnego numeru „Teatru” i na stronie internetowej miesięcznika. Jeszcze niedawno sądziłam, że do letnich wypadów operowych wystarczy mi certyfikat COVID, zapas porządnych masek FFP2 i szczypta zdrowego rozsądku. Nie przewidziałam, że przed wyjazdem na Zielone Wzgórze będę musiała obserwować średnią kroczącą zakażeń w Bawarii i trzymać kciuki, żeby zbyt wcześnie nie wystrzeliła do poziomu, który spowoduje wprowadzenie dodatkowych obostrzeń, a nawet zamknięcie hoteli. Wygląda na to, że zdążę, ale nikogo na siłę nie namawiam do muzycznych wojaży w ten trudny czas. Ekskursje pod Mickiewiczowską dewizą „Ja z synowcem na czele, i – jakoś to będzie” zdecydowanie odradzam. Felieton pisałam w czerwcu – teraz już mam pewność, że proponowany zestaw spotkań z Don Giovannim można rozszerzyć o propozycję dla odważnych utracjuszy, czyli inscenizację Romea Castellucciego pod batutą Teodora Currentzisa na Festiwalu w Salzburgu.

https://teatr-pismo.pl/16294-na-jagody/