Pamiętaj i obserwuj drogę

Przyszedł czas na podsumowanie kolejnego, dziesiątego sezonu Upiora. Wiele się zmieniło od początku istnienia tej strony. Po Brexicie i pandemii, w świecie, nad którym krąży widmo wojny, populizmu i coraz głębszych podziałów społecznych, podróżowanie nie jest już tak beztroskie jak kiedyś. Trzeba też rozsądniej ważyć proporcje między tym, o czym napisać by się chciało, a tym, co samo się prosi, by poświęcić mu chwilę uwagi i refleksji. Wciąż jednak wędruję i wędrować będę, dopóki sił starczy – mimo że polscy odbiorcy kultury, o czym świadczą też niedawne badania NCK, są coraz mniej zainteresowani tym, co dzieje się poza granicami naszego kraju, a w obcowaniu z muzyką szukają raczej rozrywki niż głębszych doznań estetycznych. Na szczęście mam wokół siebie grono sprawdzonych przyjaciół i nieocenioną grupę wsparcia – także wśród mecenasów na patronite.pl, którzy rozumieją, że tyle pracy nie robi się samo i z rozmaitych względów nie chce być finansowane z funduszy publicznych. Dziękuję i dołożę wszelkich starań, by Państwa nie zawieść.

Sankt Gallen, listopad 2023. Pierwsza i mam nadzieję nie ostatnia wyprawa do wspaniałego, brutalistycznego gmachu Theater St Gallen, który gości też przedstawienia operowe: na prapremierę wstrząsającej opery Lili Elbe Tobiasa Pickera do libretta Aryeh Lva Stollmana, opowieści o pierwszej w historii osobie transpłciowej, która przeszła pełną chirurgiczną korektę płci. Słusznie nagrodzonej prestiżową Oper! Award w kategorii Best World Premiere – także dzięki mądrej, wrażliwej i urodziwej inscenizacji Krystiana Lady, reżysera związanego regularną współpracą z tą sceną, więc zapewne wkrótce znów się tam wybiorę.

Brno, grudzień 2023 i marzec 2024. Dwie wizyty w stolicy Moraw i w sumie trzy spektakle na scenie Janáčkovego divadla – Salome Straussa, Jakobin Dworzaka i Dalibor Smetany. Za dwa tygodnie znów ruszam w stronę jednego z ulubionych celów moich muzycznych podróży: na kilka dni biennale Janáček Brno, podczas których obejrzę między innymi dwie inscenizacje z teatru w Ostrawie: Przygody Lisiczki Chytruski, a także Szarlatana Pavla Haasa, operę wystawioną po wojnie tylko raz, na festiwalu w Wexford. Lubię to miasto za bezpretensjonalne i prężnie działające środowisko muzyczne, za szacunek do rodzimych kompozytorów i własnej, powikłanej historii – i last but not least, za wyborne piwo i specyficzną atmosferę tamtejszych karczm, do których można przyjść nie tylko z psem, ale i kotem. A nawet z przyjaciółmi.

Biel i Bazylea, grudzień 2024. Wyprawa nietypowa, bo na dwa koncerty Agnieszki Budzińskiej-Bennett i zespołu Dragma z tym samym programem Regina Gloriosa, prezentującym utwory z rękopisu Kras 52 na tle współczesnej im muzyki Zachodu. Za to w skrajnie odmiennych warunkach akustycznych: pierwszy we wnętrzu kalwińskiej świątyni, drugi w maleńkiej sali spotkań dawnego stowarzyszenia miejskich kupców i rzemieślników. Było dużo okazji do rozmów, także w mniej formalnych okolicznościach – w pełni zasłużonych z racji wieloletniej znajomości i wspólnych zainteresowań zawodowych.

Londyn, styczeń, luty i czerwiec 2024. Najpierw wspólny wypad z tamtejszym melomanem do Royal Opera House, na ostatnią premierę pod batutą odchodzącego Antonia Pappano, Straussowską Elektrę w dość nierównej obsadzie, ale za to w wyśmienitej reżyserii Christofa Loya, która przyczyniła się walnie do przyznania mu tegorocznej Opera Award dla najlepszego reżysera. Miesiąc później wyprawa z krakowską koleżanką po fachu do nieszczęsnej, skazanej na wyprowadzkę ze stolicy English National Opera – na przejmującą Opowieść podręcznej Poula Rudersa w inscenizacji Annelise Miskimmon. I wreszcie w czerwcu początek letniej operowej Odysei Upiora w Anglii – w Barbican Hall, z przepysznym Orlandem Händla w koncertowym wykonaniu Academy of Ancient Music, w towarzystwie zaprzyjaźnionego od lat profesora muzykologii, z którym jeszcze tego samego wieczoru pojechaliśmy do Oksfordu, gdzie przez kilka dni ładowałam baterie w arcyangielskiej atmosferze Magdalen College.

Bruksela, luty i kwiecień 2024. Na spektakl Walkirii w La Monnaie – drugiej części Pierścienia Nibelunga w zjawiskowej inscenizacji Romea Castellucciego – dostałam akredytację cudem, chyba tylko dlatego, że pisałam jeden z esejów do książki programowej Rivoluzione e Nostalgia, opery pasticcio skompilowanej z fragmentów wczesnych oper Verdiego przez Krystiana Ladę. Oba przedstawienia zaliczam do najmocniejszych akcentów minionego sezonu – Walkirię tym bardziej, że Castellucci odstąpił od dalszej współpracy przy brukselskim Ringu. Można go kochać albo nienawidzić: nie sposób przejść obojętnie obok jego wizji, wykraczających poza wszelkie granice teatralnej wyobraźni i umożliwiających w miarę obiektywną ocenę tylko w bezpośrednim zetknięciu z jego niezwykłą sztuką.

Cambridge, kwiecień 2024. Kolejna niezwykła podróż dwóch zaprzyjaźnionych idealistek, wierzących w moc staromodnej krytyki. Podjęta w czasie szczególnym, czyli w Wielkim Tygodniu, który odsłonił przed nami nieznajome anglikańskie oblicze. Tym razem na Path of Miracles Joby’ego Talbota, eklektyczną i być może przez to tym ciekawszą próbę zmierzenia się z legendą Camino de Santiago językiem muzycznym wszystkich uczestniczących w tej pielgrzymce pątników. W fenomenalnym wykonaniu chóru Tenebrae, z którym wielokrotnie miałyśmy już do czynienia, ale nigdy dotąd nie zabrzmiał tak pełnym i zróżnicowanym głosem, jak w przepięknej King’s College Chapel. Wrażeniami po koncercie dzieliłyśmy się w słynnym pubie The Eagle, w którym spotykali się nie tylko dzielni lotnicy, ale też równie dzielni odkrywcy kodu DNA.

Getynga – maj 2024. Coroczne wizyty na najstarszym festiwalu Händlowskim w Europie weszły mi już w krew. Mimo zasadniczych zmian w składzie dyrekcji impreza trzyma się dotychczasowej myśli programowej – ze znakomitym skądinąd skutkiem, przyciąga bowiem bardzo zróżnicowaną publiczność, od szacownych profesorów miejscowego Uniwersytetu po najmłodszych melomanów, często w wieku przedszkolnym. Niezmiennie też kusi urodą przestrzeni, zwłaszcza przepięknie skomponowanego drzewostanu w uniwersyteckim ogrodzie botanicznym – przez który przebiega moja ulubiona ścieżka do Deutsches Theater Göttingen, tradycyjnego miejsca operowych premier festiwalu.

Zurych, czerwiec 2024. Wylądowałam w tamtejszej Operze na jednym ze spektakli Orfeusza – ze znakomitym Krystianem Adamem, śpiewakiem, którego postępy w tej partii śledzę od czasu pamiętnego jubileuszu 450. rocznicy urodzin Monteverdiego, kiedy usłyszałam go z zespołami Johna Eliota Gardinera w Filharmonii Berlińskiej. Przedtem jednak zapuściłam się ze szwajcarską znajomą na wzgórze, gdzie w XIX wieku pobudował swą rezydencję kupiec jedwabny Otto Wesendonck. Tam właśnie, w niewielkim domku na terenie dóbr otaczających Villa Wesendonck, znalazł schronienie wygnany z Niemiec Ryszard Wagner, i tam zaczął pisać Tristana i Izoldę. To był wyjątkowo długi dzień: po wizycie w Museum Rietberg przedstawienie w Operhaus Zurich, a potem jeszcze spotkanie w osławionym „Fleischkäse”, czyli znienawidzonym przez miejscowych gmachu Bernhard Theater. Dobrze wiedzieć, że i Szwajcarzy zmagają się z problemem nietrafionych koncepcji urbanistycznych.

Longborough, lipiec 2024. Powrót do operowego Edenu, a zarazem domknięcie pewnej epoki – nie tylko w moim życiu. Z niewielkim opóźnieniem, spowodowanym pandemią, Anthony Negus doprowadził do końca jedno ze swoich najważniejszych przedsięwzięć – drugi już Pierścień Nibelunga zrealizowany w teatrze, nad którym od lat sprawuje pieczę muzyczną. Tym razem ambitniejszy pod każdym względem i w świecie muzycznym tak niecierpliwie wyczekiwany, że bilety w ogóle nie trafiły do wolnej sprzedaży, a część zagranicznych krytyków musiała się obejść smakiem. Mnie się na szczęście udało, dzięki czemu zaznałam przeszło tygodnia raju w Cotswolds, wyznaczonego rytmem przedstawień przeplecionych z wykładami, kursami mistrzowskimi, spacerami po łąkach i pastwiskach oraz spotkaniami z rzeszą niezwykłych ludzi.

West Horsley, lipiec 2024. Swoiste afterparty po Ringu w Longborough, czyli kończąca moją angielską Odyseję wizyta w Grange Park Opera, na prapremierze Island of Dreams Anthony’ego Boltona – tego samego rekina finansjery, który na emeryturze postanowił wrócić do komponowania i po niedawnym sukcesie The Life and Death of Alexander Litvinenko napisał operę na motywach Burzy Szekspira. Nie ma się z czego śmiać: pod względem warsztatowym opera Boltona przewyższa większość nowych dzieł wystawianych na scenach Europy, a niedostatki inscenizacji z nawiązką wynagrodzili soliści, na czele z Brettem Polegato, wykonawcą partii Prospera, oraz cudownym Arielem w osobie Hugh Cuttinga.

Bayreuth – sierpień i wrzesień 2024. Tym razem w stolicy Górnej Frankonii działo się więcej dobrego, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Koszmar nieporadnej koncepcji reżyserskiej i nietrafionego castingu do Pierścienia Nibelunga w inscenizacji Valentina Schwarza został przełamany decyzją o dopuszczeniu do debiutu na Zielonym Wzgórzu trojga rewelacyjnych muzyków – Michaela Spyresa, Vidy Miknevičiūtė i Simone Young. Ledwo zdołałam ochłonąć po olśnieniach Bayreuther Festspiele, kiedy wpadłam po szyję w cudowności kolejnego Bayreuth Baroque. Festiwal pod wodzą Maksa Cenčicia z pewnością dołączył już do czołówki najlepszych w tej kategorii imprez na świecie. Byle się na tym nie skończyło. Ta muzyka żyje, oddycha i wodzi oczami za kimś, kto doceni jej piękno bez żadnych uprzedzeń.

Innsbruck, sierpień 2024. Na zakończenie widok spektakularny – zamek Ambras w blasku popołudniowego słońca i na godzinę przed burzą, która złamała porządek wieczornego koncertu w wykonaniu Ottavia Dantone i Alessandra Tampieriego. Poza tym na festiwalu poszła między innymi niesłychana Dydona Graupnera – jeśli nawet nie w wykonaniu doskonałym, to przynajmniej stwarzającym pozór, że komuś zależy, że ktoś tu szuka głębszych doznań artystycznych, a nie tylko rozrywki.

Jakkolwiek bądź – Upiór nie ma zamiaru się poddawać. Choć ostatecznie może się okazać jak w Lalce Prusa: „Masz rację… — rzekł jakby do siebie [Ochocki]. – Ja mam rację?… — zapytał doktór. — Wiem o tym od dawna. Ochocki milczał”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *