Inter arma silent Musae – ale same milknąć nie powinny. Trudno teraz zebrać myśli, choć właściwie powinnam chwycić za pióro i podsumować wrażenia z niedawnego wyjazdu operowego. Poczekam jeszcze kilka dni, zwłaszcza że drugi tekst z lutowego numeru „Teatru” – który i tak wkrótce miałam Państwu udostępnić i który pisałam prawie dwa miesiące temu – w jakiś upiorny (tym razem małą literą) sposób wpisuje się w kontekst koszmaru rozgrywającego się tuż za naszą granicą. Dedykuję go przyjaciołom Ukraińcom i proszę, żeby mimo wszystko zaczerpnęli z niego nadzieję. Niech i ta straszna baśń kiedyś dobrze się skończy. Oby jak najprędzej.